poniedziałek, 4 lipca 2011

Grill and Chill po raz drugi

Pomyślałem sobie, że skoro zamieściłem relację z bitew to warto też opisać mniej więcej co na turnieju się działo i napisać ogólnie o wrażeniach.

Po pierwsze: dzięki Krysiakowi i innym Łodziakom za organizację: wyszło super i za rok przyjeżdżam znowu(acz koniecznie z karimatą). Co do samego wyjazdu:
O 6tej rano ja i Typhus spotkaliśmy się z Metalfanem na dworcu. Stamtąd udaliśmy się pociągiem do Łodzi. Na pewno pewnym klasykiem stanie się tekst kontrolera, który patrząc na mnie stwierdził, że mam więcej niż 26 lat :D. Do Łodzi dotarliśmy planowo - a po podróży autobusem dotarliśmy na miejsce turnieju(uprzednio wydałem absurdalnie dużo pieniędzy na mleko smakowe... 3.50 za butelkę mniejszą niż puszka piwa...).
Po 1szej bitwie byłem świadkiem totalnego chillu. Przy stołach tylko Vladdi i Skark, a wszyscy na grillu - pogadałem sobie miło z Afrem który nawet częstował mnie piwem(grzecznie odmówiłem ;) ) a także z innymi. Bitwę z Migdałem zacząłem chyba 1.5 godziny po rozpoczęciu drugiej(Vladd i Skark już skończyli). Potem w miarę szybko zagraliśmy z Sebą, a ponieważ Em pojechał na imprezę, mogłem sobie usiąść i pogadać z ludźmi aż do 2giej w nocy(pozdrawiam Lesia, Arrdiana, Afro, Ederusa, Treja i pewnie parę osób pominąłem). Jako ostatni udaliśmy się spać(tzn. Afro ok 1.30 już spał, chwilę przed urwaniem się filmu, na pytanie czy już nie ogarnia, Afro odpowiedział: chyba ty :D). Drugiego dnia bitwę z eMem zaczęliśmy z opóźnieniem, ale uwinęliśmy się w miarę szybko. Bezcenne było, gdy zapytałem chyba Treja czy nie wie o której przyjdzie eM i w tym momencie przyszedł :D . Potem bitwa z Metalfanem, rozdanie nagród. Do Warszawy wracamy już większą ekipą: poza trójką Warszawiaków jechał z nami Ederus, Szopen i Shadow - również pozdrawiam serdecznie. Ederusowi dziękuję także za pożyczoną złotówkę a Szopenowi - za 8zł :D

Pierwszy dwudniowy turniej, ale raczej nie ostatni.


EDIT

Pozdrowienia także dla Miszcza który jest strasznie fajnym gościem(jak na Kraków :P)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz